Logo strony

Ojciec, aktor, człowiek

Z BARTOSZEM ŻUKOWSKIM ROZMAWIA KAROLINA JÓZEFOWICZ

 

K: Bartek, jak to jest być tatą współczesnej nastolatki?

B: Och trudno, trudno. Mimo tego, że jestem świadomym człowiekiem – szukam, czytam, dopytuję, to nie byłem na to gotowy. Chyba tak naprawdę żaden rodzic nie jest przygotowany na to, kiedy dziecko staje się nastolatkiem. Dla mnie skończyło się to smutkiem, czasami nawet płaczem.

K: A pamiętasz ten moment, kiedy poczułeś, że Twoja córka przestała być dzieckiem, a weszła dwoma nogami w okres dorastania?

B: Tak, to było tuż przed jej 14 urodzinami. Z kochanego tatusia stałem się nagle osobą, która wymaga, stawia wyzwania i oczekiwania – mimo, że ja swojego zachowania i stosunku do Niej nie zmieniłem. Wcześniej akceptowała – w większym bądź mniejszym stopniu moje prośby. Nie chodzi o to, że była „posłuszna”, ale byliśmy w stanie rozmawiać, szukać kompromisu. Teraz jest trudno. Pola większość czasu spędziła właśnie ze mną – praktycznie byłem jedynym dorosłym w jej życiu. To ja jej towarzyszyłem, byliśmy przyjaciółmi. W mojej naiwności wyobrażałem sobie, że zawsze tak będzie. Może dlatego z tą zmianą jest mi tak trudno.

 

K: A czy w związku z tym, szukasz wsparcia dla siebie?

B: Tak, otwarcie dzielę się ze znajomymi – tym co czuję, co mnie niepokoi. Nie boję się prosić o radę, wsparcie, czasem szukam pomocy

K: Czy Twoim zdaniem jako rodzice nastolatków mamy wpływ na to jak z ekranów korzystają nasze dzieci?

B: Raczej niewielki. Może gdyby całe środowisko, w którym wychowuje się nastolatek (szkoła, przyjaciele, rodzina) miało wspólnie ustalone działania, to byłoby łatwiej. Większości z nas cały czas na telefonach pojawiają się powiadomienia, na które zerkamy. My dorośli jesteśmy przez większość czasu z telefonem w ręku, bądź siedzimy przed laptopem – tym samym dajemy niewłaściwy wzorzec. Największy wpływ to mamy na siebie samych, więc zmiany zacząłbym przede wszystkim od siebie.

K: A jakie Ty widzisz największe zagrożenia w nadmiarowym korzystaniu z technologii?

B: Takie ogólne przebodźcowanie – nieustanne pobudzanie zmysłu wzroku czy słuchu. Nie ma chyba nic innego, co bombardowało by taką ilością bodźców, tak negatywnie stymulowało jak ekrany właśnie.

K: A rozmawiałeś z córką o tym, że Twoim zdaniem za dużo korzysta z elektroniki?

B: Ona cały czas twierdzi, że ma to pod kontrolą.

K: Jak myślisz, skąd się bierze takie przekonanie?

B: W dzisiejszych czasach niestety modele relacji rodzinnych i przyjacielskich wyglądają w dużej części tak, że każdy ma swój telefon. Pokazujemy sobie ekrany dzieląc się wrażeniami – czy to jakieś memy, śmieszne filmiki, czy poważne wiadomości. Dostęp do technologii jest powszechny. Telefon nieustannie nam towarzyszy. Praktycznie każdemu.
Myślę, że to jest tak znormalizowane dla młodych ludzi, że nie widzą tego, aby niewłaściwie korzystali z ekranów. Nie dziwię się, ponieważ świat, który widzą dookoła, ich w tym utwierdza. Pojawia się więc przekonanie: „To jest ok, przecież wszyscy tak robią.”

K: A co z rówieśnikami? Jak wyglądają aktualnie kontakty na podwórku, w szkole?

B: Wpływ rówieśników jest trudny do odrzucenia. Za moich czasów nie było internetu. Spotykałem się ze znajomymi w bibliotece, to tam zbieraliśmy niezbędną szkolną wiedzę. Mieliśmy okazję pogadać, pobyć po prostu razem. Teraz jest gorzej, trudniej. Skala zagrożeń jest dużo wyższa, trudno nam to czasem kontrolować. Dla nich sporo kontaktów jest wirtualnych, spotykają się online, coraz mniej czasu spędzają w realnym świecie. Trudno im zrozumieć naszą potrzebę ich bezpieczeństwa. Pola wybierając się np. na nocowanie do koleżanki nie może zrozumieć, dlaczego potrzebuję adresu, numeru telefonu do rodziców.

K: Jest takie przekonanie, że chłopcy więcej czasu poświęcają na gry, współzawodnictwo, a dziewczynki kierują się w media społecznościowe, nowinki modowe. Zauważyłeś to u Poli i jej znajomych?

B: Tak, też mam takie wrażenie, że to chłopcy zanurzają się w świat gier, a dziewczyny w social media. Popularne gry są często brutalne, dziewczyny się w nich nie odnajdują – mają inne potrzeby. Jednak uważam, że więcej zagrożeń czyha na dziewczynki. One często się porównują z mylnym wzorcem urody, wagi, ogólnej atrakcyjności. To bardzo źle wpływa na ich samoocenę, pewność siebie, a także relacje rówieśnicze.

K: Czy masz dostęp do treści, które Pola przegląda w sieci?

B: Od momentu, kiedy poszła do liceum nie dzieli się ze mną takimi informacjami. Mocno chroni swój świat i stawia wyraźną granicę.

K: Może masz jakieś pomocne wskazówki dla rodziców współczesnych nastolatków?

B: Ja próbuję wszystkiego. Niestety moim zdaniem nie ma na to recepty. To o czym wcześniej mówiłem – rozmawiam otwarcie ze znajomymi i specjalistami – wymieniamy się doświadczeniami. Nie wstydzę się prosić o pomoc i przyznać przed sobą, że to trudny moment w naszej relacji. Taki trudny etap. Pomaga mi to, że wiem, że to nie tylko mnie dotyczy.

K: No tak, jest nawet takie powiedzenie, że do wychowania dziecka potrzebna jest cała wioska. Słyszę, że ją masz i z niej korzystasz. To piękne i na pewno wspierające. Bartku bardzo Ci dziękuję za tą szczerą rozmowę o współczesnym rodzicielstwie. Życzę Ci dużo łatwości i lekkości

B: Ja również dziękuję

Udostępnij ten post:

Logo strony Logo strony Logo strony